Oto kawałek albumu z bardzo fajnego wyjazdu na Bornholm. Byłam na tym wyjeździe, był też mój rower i nawet zrobiłam sporo zdjęć. Ale album zrobiłam dla koleżanki :-) Bo jak robię dla siebie to ogarnia mnie ciężka niemoc twórcza- nie mogę zdecydować się na zdjęcia, na kolory, dodatki, nawet na format albumu.
Dla innych to co innego :-) Zwłaszcza jeżeli tak jak w tym przypadku nie pytałam o zdanie, tylko zrobiłam po swojemu i wręczyłam w ramach niespodzianki, licząc na to, że obdarowana zna przysłowie: "darowanemu koniowi w zęby się nie patrzy.."
Album jest dosyć gruby, ma kartki różnej wielkości, niektóre zaginane w książeczki, są też kopertki na płytę ze zdjęciami, bilety, karnety czy inne śmietki. Wybrałam tylko kilka (naście ) :-) stron najbardziej wg mnie charakterystycznych dla albumu i oddających atmosferę wyjazdu.
Dla innych to co innego :-) Zwłaszcza jeżeli tak jak w tym przypadku nie pytałam o zdanie, tylko zrobiłam po swojemu i wręczyłam w ramach niespodzianki, licząc na to, że obdarowana zna przysłowie: "darowanemu koniowi w zęby się nie patrzy.."
Album jest dosyć gruby, ma kartki różnej wielkości, niektóre zaginane w książeczki, są też kopertki na płytę ze zdjęciami, bilety, karnety czy inne śmietki. Wybrałam tylko kilka (naście ) :-) stron najbardziej wg mnie charakterystycznych dla albumu i oddających atmosferę wyjazdu.
Poniżej stronka z samoobsługowymi sklepami, w których można było kupić drewno, ziemniaki lub inne warzywa, nadprogramowe sadzonki kwiatów ale też niepotrzebne zabawki i książki. Szkoda tylko, że w niektórych były zainstalowane kamery - widoczny to znak, że nie wszyscy rozumieli idee tej samoobsługi.
Śledzie nazywane są złotem Bornholmu więc sięgałam po to złoto rano i wieczorem. Normalnie śledzie jadam tylko na Wigilię ale dla bornholmskich wynalazków zrobiłam wyjątek. Były w winie, w sosie curry, wędzone, suszone, na ciepło i na zimno... i były DOBRE!
Wszyscy chyba wiedzą, że Bornholm to rowerowy raj. Potwierdzam. O długości i jakości ścieżek rowerowych można poczytać w każdym przewodniku, ja bym dodała do tego absurdalnie wręcz grzecznych kierowców. Jeden czekał spokojnie aż zrobię zdjęcie baranowi - a jechałam środkiem drogi, trzymając w jednej ręce aparat, w drugiej pokrowiec, kierownicy nie trzymając stąd ten środek drogi, baran łaził i nie mogłam złapać ostrości więc chwilę to trwało. Nie robiłam tego złośliwie, po prostu Pan tak cicho i spokojnie podjechał, że go nie zauważyłam i nie usłyszałam....
I tak oto cudzymi zdjęciami opowiedziałam swoją historyjkę :-)
Faktycznie, zrobiła po swojemu, niespodziewanie wręczyła i totalnie mnie zaskoczyła tym albumem. :-) Jest bajeczny, klimatyczny, AJ rewelacyjnie uchwyciła atmosferę miejsca i całego wyjazdu. Efektem tego prezentu był kolejny album, który AJ robiła już na "specjalne zamówienie". Był to prezent ślubny dla naszej wspólnej znajomej. Każdy z gości "biorących udział w projekcie" miał swoje dwie strony na których mógł zamieścić specjalne życzenia dla Państwa Młodych. Przekazaliśmy AJ bardzo ogólne wizje, a ona ubrała je w śliczne, dowcipne obrazy, okraszone falbankami, koronkami i kwiatkami. Cudeńko!!! I żadne to kumoterstwo, ale szczery podziw dla mojej niezwykle zdolnej koleżanki :-)
OdpowiedzUsuńA ja wiem, jedno. AJ niesamowicie opowiada również słowami o swoich podróżach. I tego mi tu brakuje. Za mało. Myślę, że album też wygląda w rzeczywistości inaczej niż na zdjęciach. Jednak to tylko kilka zdjęć. Chociaż może to i dobrze, że nie mogę tego zobaczyć na żywo. Mniej mi żal.
OdpowiedzUsuńH.
Z tym na żywo to chyba da się jakoś sprawę załatwić :-)
UsuńAle blog literacki?!?!?!