Jeszcze choinkowe dyndadełka

Od dawna podobały mi się takie ozdoby, ale zabrałam sie do nich dopiero w tym roku i to dosyć późno.
Dlatego tylko trzy zdjęcia, robione właściwie w trakcie pracy - ozdoby dyndając i pozując równocześnie się suszyły.




I jeszcze na deser mój dzielny kot asystujący przy robocie - to coś dyndało i smyrało go po nosie a on nic! walczył z sobą ale nawet pazurem nie drasnął. Kto ma kota wie, ile go to samozaparcia kosztowało :-)
Oczywiście wstając od biurka lampionik wzięłam ze sobą - wolałam nie sprawdzać, czy kot ma równie twardy charakter bez mojej karzącej reki w pobliżu :-)


Komentarze

  1. Mój syn Jędrek nie jest tak dobrze wychowany i zdyscyplinowany jak Twój kot. I żadna karząca ręka tu nie pomoże ;-)
    PS. Tym razem skomentowałam chyba bez ortografa ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wszelki wypadek się nie podpisałam,żeby obciachu nie było. Ale jestem przebiegła!

      Usuń
    2. Jedrek jest po prostu zdeterminowany w dążeniu do celu a mój kot wyżej ceni święty spokój :)

      Usuń
  2. Cudne! Niezwykle eleganckie, ale jednocześnie taki własne i domowe. Fajnie, gdyby powróciła moda na własnoręcznie wykonywane ozdoby choinkowe i nie tylko. Gdyby dzieciaki nie tylko kleiły łańcuchy w przedszkolach, ale także całą rodziną w domu :) Się rozmarzyłam :)
    Dziękuję za przemiłe słowa i czekam koniecznie na projekty domowe!
    Pozdrawiam,
    Asia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za miłe słowa :-)