Balkony

Uwielbiam mieć balkon, potrafię zagospodarować każdy :-)

Kwiatki mnie raczej lubią, więc rosną wdzięcznie, choć nie zawsze zapewniam im warunki, jakie lubią najbardziej. Przeżyłam też naloty mszyc,  przędziorków i pleśni a kiedy zapałałam miłością do kapusty ozdobnej to zabrały mi się za nią gąsienice. Swój niszczycielski wkład miały też koty, choć nie powiem, walory dekoracyjne też taki kot posiada.

Na moim poprzednim balkonie miałam karmnik i dzięki gościom, którzy go odwiedzali wyhodowałam też dwa wielgachne słoneczniki - goście śmiecili po całym balkonie i kilka ziaren wpadło do doniczek z zimującymi kwiatkami.

Przeszłam też okres hodowania własnych sadzonek - rękami taty zrobiłam sobie mini szklarnie z pleksi i na parapecie wysiewałam, pikowałam i rozsadzałam całe zagony. Zarzuciłam ten proceder, bo wykończyła mnie walka z kotami, które zasadzały się na świeżą zieleninę.

Oczywiście mam też swój balkonowy zielnik, który rzadko kiedy ma szansę wybujać, bo jest na bieżąco zjadany.

Bywało i tak, że z powodu awarii gazu, gotowałam na balkonie na butli turystycznej sos kurkowo-cukiniowy. Pyszny z makaronem :-)


Ukoronowaniem moich balkonowych eksperymentów było założenie jeziora :-)
Ale o tym to może następnym razem :-)



















Komentarze